Nie wszystko złoto, co się świeci!
Złote torty, ciastka i ciasteczka robią ostatnio furorę! Ociekają złotem drobne wypieki, pralinki i mini kostki. Złote ozdoby pojawiają się na poważniejszych ciastach, widziałam już także klasyczne piętrowce weselne całe lśniące od brokatu i błyszczących dodatków.
Oczywiście, jak przy każdej tego rodzaju nowej fali zachwytu pojawiają się pytania: czy to jest jadalne? Czy to zdrowe? Czy bezpieczne? Pytanie o złoty barwnik spożywczy nie doczekało się jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Kwestia złotego barwnika spożywczego jest dość kontrowersyjna i zwykle budzi gorące dyskusje.
Czy złoty barwnik jest jadalny?
Kwestia pierwsza jest zupełnie oficjalna. Fani tortów na bogato i osoby swobodnie podchodzące do kwestii „jadalności” rozmaitych pokarmów argumentują, że skoro coś jest dopuszczone do sprzedaży jako jadalne, to jest jadalne i kropka. Nie ma się nad czym zastanawiać.
Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż pewne składniki czy produkty są dopuszczone do spożycia na niektórych tylko rynkach, na innych zaś uznano je za niejadalne. Znany nam złoty barwnik australijski jest jadalny – w Australii. Nie oznacza to wcale, że jest produktem uznanym za bezpieczny w Polsce, czy w Stanach. Osobną kwestią są złote barwniki kupowane pokątnie i sprowadzane z egzotycznych państw, nie posiadające żadnych sensownych atestów ani badań. Na ich temat nawet nie warto się wypowiadać.
Złoty barwnik – jadalny czy nietoksyczny
Kwestia druga, to płynna granica między terminami. Mamy w Stanach na rynku złoty barwnik, którego producent zastrzega, że jest on „nietoksyczny, ale niejadalny” (non toxic, not edible) – co oznacza, że nadaje się do dekorowania wypieków, można go dotykać i nikt nie powinien się nim zatruć, a jednak nie zaleca się go spożywać. U nas producenci zwykle wolą się bardziej zabezpieczyć przed szaleństwem konsumentów, którzy mogliby nagle zapragnąć sypać brokat do porannej owsianki.
Kwestia osobna, dla mnie bardzo ważna, to zwykły zdrowy rozsądek. Owszem, w dawnych czasach arystokraci pili mleko z tłuczonymi perłami, albo złoty proszek wymieszany z alkoholem, bo byli przekonani, że to poprawi ich stan zdrowia. Skoro jest cenne, to musi być zdrowe, prawda? Teraz jednak wiemy już, że człowiek zwyczajnie nie powinien wchłaniać wszystkiego. Ja osobiście staram się unikać wszelkich sztucznych, chemicznych dodatków, wściekłych barwników, frymuśnych aromatów i całej tej tablicy Mendelejewa. Uważam po prostu, że to nie jest zdrowe i być może nie zatrujemy gości na przyjęciu, ale na pewno nie będzie to dla nich korzystne.
Złoty barwnik spożywczy a alergie…
I ostatnia sprawa: alergie, nietolerancje i zaburzenia trawienia. Pamiętajmy, że to, co nie zaszkodzi wujkowi Mietkowi, który w stanie wojennym jadł chleb na trocinach, może zaszkodzić małemu dziecku, alergikowi albo osobie w spektrum autyzmu. I żadną miarą nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć! Fama zaś dostawcy tortu, który położył przyjęcie, zostanie na długo.
Jadalne złoto
Złoty barwnik spożywczy to nie jedyne medium, którego możemy użyć do dekoracji tortu. Alternatywą jest jadalne złoto.
Jadalne złoto sprzedawane jest w płatkach. Kawałeczki jadalnego złota pięknie prezentują się na różnych deserach, na przykład na makaronikach, pralinach czy lizakach. Jadalnym złotem można nawet pokryć całe piętro tortu!
W przypadku jadalnego złota, cena jest często wyznacznikiem przydatności surowca do spożycia. Kupowanie płatków jadalnego złota w niskiej cenie, na modnej wschodniej platformie handlowej, z reguły nie wróży nic dobrego.
Gdy klient chce złota…
Co zatem począć, gdy pojawia się klient i pragnie złota, srebra, brylantów i cekinów? Uświadomić mu, że tort składa się z ciasta i dekoracji.
Oczywiście, na ogół dekoracje są także jadalne – co nie oznacza wcale, że ludzie je zjadają. Kto nie widział stu talerzyków po weselu ze skorupkami masy cukrowej, z której goście wyjedli tort, niech pierwszy rzuci kamieniem. Niewielu śmiałków pożera żywe kwiaty, czy liście. Podobnie można postąpić w kwestii dekoracji pomalowanych złotym barwnikiem – po prostu uznać je za element dekoracji, którą się „odkłada”. Oczywiście jest to dość łatwe w przypadku cukrowej masy, czy drobiazgów dekoracyjnych, nieco trudniejsze przy malowaniu kremu maślanego czy drip’u – ale w tej kwestii wierzę w Wasz zdrowy rozsądek.
Warto kwestię złotego barwnika zawrzeć w umowie! Niestety, klienci czasem w ferworze planowania przyjęcia wszystko biorą po łebkach, słuchają jednym uchem i biegną do następnych zadań na liście – Waszym zadaniem jest zapewnienie sobie jasnych, klarownych zapisów, które w ewentualnej konfliktowej sytuacji będą Was chronić.
2 Responses
Dzień dobry
potrzebuje pilnie kupić barwnik złoty jadalny do malowania. Waham się czy kupić już płynny czy w proszku:/ Zależy mi aby był dobrze kryjący i faktycznie mocno złoty i łatwy w nakładaniu, żeby nie zostawiał smug i grudek.
Czy mogę liczyć na podpowiedz?
Widzę, ze na polskich grupach polecany jest ten https://sklepslodkapasja.pl/sklep/barwniki-spozywcze/barwniki-spozywcze-w-pylku/zloty-barwnik-dekoracyjny-claire-bowman-w-proszku-gold