W zeszłym tygodniu przydarzyła mi się bardzo przykra historia. Podzielę się nią z wami ku przestrodze.
Tło historii wyglądało tak:
Kwiaciarka i torciarka spotkały się przypadkiem przy strojeniu imprezy. Przed ukończeniem projektu, organizator poprosił o dodanie do dekoracji tortu, akcentu nawiązującego do bukietu. Kwiaciarka wsparła więc torciarkę, użyczając kwiatu przewodniego – wiadomo, trzeba sobie pomagać. Kiedy sala była już gotowa asystentka kwiaciarki zrobiła serię ogólnych i szczegółowych zdjęć – również tortowi, na którym rozpoznała ich kwiat.
Dużo później zaprosiłam kwiaciarkę na sesję na żywo i poprosiłam ją o przesłanie zdjęć, które mogłabym wykorzystać na zaproszeniach. Asystentka pogrzebała w archiwum i przesłała mi kilka. Było wśród nich również zdjęcie tortu z owej imprezy.
Zaproszenia umieszczono, wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością, a tymczasem kilka godzin przed sesją na żywo rozpętała się burza.
Autorka tortu zgłosiła roszczenia do praw autorskich. Po szybkim ustaleniu, o które zdjęcie chodzi, asystentka przypomniała sobie jego historię. Mimo, że najszybciej jak się dało, na żądanie autorki tortu, zdjęcie tortu zostało usunięte oraz mimo to, że obydwie wielokrotnie i szczerze przepraszałyśmy autorkę tortu za umieszczenie przez pomyłkę jej dzieła, otrzymałyśmy pismo od prawnika z żądaniem zadośćuczynienia naruszeń.
Możecie sobie zapewne wyobrazić nasze zdumienie. Wszyscy się znamy, na ogół staramy się sobie pomagać, wspierać się i motywować wzajemnie, a tu taka niespodzianka. Uznałyśmy, kwiaciarka i ja, że nie będziemy się starały zrozumieć motywów, a po prostu zrealizujemy ten czynny żal.
Mimo, iż zdjęcie tortu wykonane było przez asystentkę kwiaciarki i jest jej własnością, nie ma praw autorskich do pracy na nim uwiecznionej. Przechodząc zatem do refleksji, jaką chcę się z wami podzielić, podkreślam bazując na własnym doświadczeniu: prawa autorskie to gąszcz, w którym dość łatwo jest się zagubić.
Uważajcie na to za każdym razem.
Jak oznaczyć źródło inspiracji
Jeśli wykonujecie tort na wzór, czyli inspirowany istniejącym już dziełem – zawsze podajcie źródło inspiracji. Nie znając autora, można napisać „inspiracja: Pinterest”, czy też inne źródło, jakie zostało podane przy pliku, z którego korzystacie. Jeśli zaś autor jest znany, należy podać jego imię i nazwisko, na przykład: „inspiracja: tort Magdy Kubiś”. Jeśli to możliwe – można oznaczyć autora inspiracji udostępniając jego profil czy stronę, w ten sposób dając jasno do zrozumienia, że nie jest to złośliwy i skryty plagiat, a pełne uznania i zachwytu naśladowanie idealnego pierwowzoru.
Najczęściej autor takiego dzieła cieszy się, że jest inspiracją i wzajemnie taguje, oznacza i buduje fajny flow.
Jeśli będąc na jakiejś imprezie, szkoleniu, targach robicie sobie zdjęcia wystawianych tam dzieł, a potem chcecie pokazać je w sieci – zawsze je opisujcie: „zdjęcia pochodzą z Targów Słodkości w Pcimiu Dolnym”, najlepiej z datą, kiedy się odbyły. Jeśli to możliwe i macie dostęp do takiej informacji, dodajcie autora dzieła.
Nigdy nie pobierajcie cudzych zdjęć np. z profili na Facebook czy Instagram i nie używajcie jako swoich! Niby jest to oczywiste, ale ciągle się zdarza. Sama znajduję czasem moje zdjęcia w miejscach, gdzie ich nie wysyłałam.
Co zrobić, kiedy prawa autorskie zostały naruszone
Niestety, mimo ostrożności – jak widać na moim przykładzie – może się także zdarzyć sytuacja nieświadomego naruszenia praw autorskich i ktoś poczuje się tym głęboko dotknięty. W takiej okoliczności należy grzecznie przeprosić autora i usunąć natychmiast obiekt sporu. Zwykle jest to zadośćuczynienie zupełnie wystarczające. Wszyscy wiemy, że w natłoku materiałów, własnych i cudzych, jakie posiadamy, mogą się zdarzyć takie pomyłki. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia ze znajomymi, zakładamy, że uda się polubownie zakończyć spór.
Ja widzę to na przykład tak:
- Hej, Kaśka, reklamujesz warsztaty moim tortem!
- Sorki, Magda, popierniczyły mi się pliki, zaraz to usunę.
- Spoko, nie musisz od razu usuwać, ale na przykład mnie otaguj, to podzielimy się zasięgami na mediach socjalnych.
- Super pomysł, już cię taguję, będę miała lepsze dotarcie z zaproszeniem, dzięki i jeszcze raz cię przepraszam.
- Nie ma sprawy, buziaki!
Rozumiecie klimat takiego sporu, prawda? Da się to załatwić miło, bez stresu i z zyskami dla każdej ze stron.
Niestety, jeśli druga strona sporu preferuje rozwiązania siłowe, nie pozostaje nam nic innego, jak ponownie przypomnieć sobie zawiłe gąszcze praw autorskich i zająć się czymś fajnym – może upiec jakiś ładny tort?
4 Responses
Genialnie opisane, trafione w punkt ?
W moim życiu często zdarza się , że ktoś czegoś użyje, zawsze jednak wystarczy wiadomość:”słuchaj, uzylas moich zdjęć, mojego tekstu, podpisz je po prostu, a i ja to chętnie udostępnie!” Lub „jeśli nie pamiętasz autora, bo zdjęcie pracy zrobiłaś na warsztatach, napisz gdzie się odbyły!”. To zawsze wystarcza i każdy wynosi z tego coś dobrego dla siebie!
Właśnie zastanawiałam się nad jednym, kiedy zobaczyłam to zdjęcie w wydarzeniu… kwiaty były bardzo ładne, ale tort było bardzo słaby technicznie. Taki zwykły, krzywy i zle otynkowany placek. Mnie to trochę zniechęciło do live’a. Gdybym wiedziała, że ten tort nie jest dziełem Pani kwiaciarki to bym z chęcią obejrzała. To raczej była antyreklama.
Lekko szydząc…może ta osoba po prostu wstydziła się swoich umiejętności a raczej ich braku?
Dobre. Powiem Wam tak, ta roszczeniowa Pani jest znana ze swojego charakteru w swojej okolicy. Kto zna, ten wie? nie jednej osobie popsuła nerwów i jak widac już w świecie wirtualnym szuka dziury w całym. Jej życzliwość jest na pokaz, z charrakteru mega wredna i roszczeniowa, czesto naciąga swoje „osiagniecia” (dla przykladu tort z malowana kobietą i kwiatami z papieru jadalnymi, gdzie raczej była tylko osobą towarzyszącą, a przypisuje na swoim profilu wspolprace i wspolne wykonanie tortu). Lans i szukanie poklasku przy słabej technice, obronionej zdjeciami od ffotografów. Ale przecież to artystka?
Współczuję rozdmuchanej akcji, ani akademia ani florystki nie zasluzyly sobie na takue potraktowanie.
Karma wraca, do niej wrócić.
Bardzo cenne informacje i bardzo za nie dziękuję. Początkuję w tortach i moja największa obawa wiąże się z tym, że nieświadomie wykorzystam czyjąś pracę. Oglądam bardzo dużo zdjęć, dużo czytam. I już nie wiem do końca czy to co akurat robię to mój pomysł czy jednak zapożyczyłam. Teraz zanim zrobię tort będę dwa razy przeglądać czy ktoś już to zrobił.